Gdzies w srodku mnie taka ulga.. bo konczy się dzień... wiec mamy kolejny dzień na plus... jeszcze tylko czekalam na Tomka... bo cały dzień pod kroplówkami ... marzyłam zeby mnie umył , porozmawiał chwile ze mną... bo caly dzien z nikim nie można bylo porozmawiac przez tą wizyte Jurka.
Jest! Przyszedl!!!
Spokojnie opowiada co w domu... jak dzieciaki... wiem , ze tęsknią ale musimy to jakoś przetrwac...
Na łózku obok lezy mloda dziewczyna ... kilka dni wczesniej stracila synka a corcia walczy o zycie... slysze jak płacze w poduszke... nie moge jej nijak pomoc .... nie mam jak jej pocieszyc bo co ja wiem o tym jak sie czuje... nic!
No to czas na mycie powiedzial Tomasz...
Miseczka woda gąbka i myjemy...
nagle pyta...
- Efcia boli Cie cos...???
Nieee , dlaczego pytasz...???
-Efcia!!! Ty rodzisz...
Wolaj natychmiast lekarza...!!!! No wolaj gooooo!!!!!!!