Chociaż nie wiem czy można dzisiejszy dzień nazwać świętem...
W drodze na grób naszej córeczki Janek zapytał mnie...
-mamooo ,a na co zmarła nasza Zosia???przecież ona nie była chora...więc dlaczego nam zmarła...
Aż mnie zatkał..bo opowiadałam mu z milion razy ,że nie było powodu jej śmierci...przecież nie powiem dziecku ze lekarze zawinili... albo że zmarła bo się udusiła..
Więc zaczęłam opowieść po raz milion pierwszy...
Zosia urodziła się za wcześnie...dużo za wcześnie...dlatego zmarła:(
ale to na niewiele się zdało, bo przy grobie czyta i czyta... i mówi..
-mamooo,a dlaczego dziadek zmarł...
Czułam łzy w oczach... bo tata był mi bardzo bliski...ja byłam jego oczkiem w głowie... miałam tę więź z nim... i ogromną nadzieję, że będzie ze mną długooo długooo...:( Jednak życie potoczyło się inaczej...
Ze spokojem odpowiadam...
Jasieńku dziadek zmarł wcześniej ,żeby Zosia nie była sama.
Więcej pytań nie było...
Tylko mi jakoś tak ciężko... odwiedzać dwie ukochane osoby na cmentarzu...
(*)(*)(*)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz