Marzec 2013 te date będę pamiętała do konca swoich dni... i słowa mojego lekarza..-Pani Ewelino jest pani w ciąży... ale prosze się nie cieszyc poniewaz nie bedzie to latwa ciaza....
Cieszylam sie i balam plakalam i smialam...i spalam spalam spalam... Ciaze w 100% potwierdzil w 8tygodniu ,ale zeby nie bylo to w gratisie dostalam info o krwiaku ktory rowniez sie pojawil.... leki lezenie brak mozliwosci zalozenia szwu zaczelam sie bac na maxa...ale dotrwalam do 14tygodnia i udalo sie zalozyc szew... pozniej lezenie i tylko lezenie... szpital dom szpital dom... wiedzialam dokladnie ile czasu stoi sie na kazdych swiatlach w drodze do szpitala...znalam ta trase na pamiec...W 16tc szyjka zaczela sie skracac😕 no i podjeto decyzje o zakazie wstawania... czekala mnie ciaza lezaca z 3 dzieci...Ale jak trzeba to trzeba... byle dotrwac do 20tygodnia... taki mialam plan, ktory co chwile jakis diabel chcial zniszczyc.. Krwiak , szyjka,oparzenie... juz nic wiecej chyba mnie nie spotka myslalam...
24 wrzesien... tuz po 15 ot tak poprostu w drodze do domu... odeszly mi wody... zlapalam za tel nerwowo szukajac nr lekarza... dzwonie....halo halo Doktorze odeszly mi wody... co ja mam robic???!!!!
- hahahaha niech Pani nie robi sobie jaj Pani Ewelino.....
Nie robie jaj mowie powaznie wody sie leja...
-prosze wolac pogotowie ja jestem w szpitalu.Czekam na Pania.
Ale ja jak to ja... wstydzilam sie wiec postanowilam iz pojedziemy sami .Droga do szpitala nigdy nie byla tak dluga...Kilka minut po 15.30 bylam juz na izbie przyjec cala w strachu owinieta w recznik. Podobno wygladalam bardzo smiesznie ale wcale mi to nie przeszkadzalo... Po badaniu zapadla decyzja "tniemy"...Strach i zwatpienie... w glowie wojna mysli... bo jak to ciecie jak to dopiero 27+5 tc... Boze dlaczego znowu mi to robisz... serce mi pekalo... nawet strach przed zastrzykami gdzies przepadl bo dostalam ich okolo 10 i nie zemdlalam... przed 20 przyszla Pani anestezjolog na wywiad.. zobaczyla moje pomalowane paznokcie i zaczela krzyczec... zmywacz zmywacz dajcie!!!ja nie ide na blok jak beda pomalowane paznokcie... za chwile przyszla polozna i znowu mlyn awantura o respirator... -czy macie maly respirator???!bez respiratora i inkubatora na bloku nie zaczynamy ciecia.... !!!!
Lezalam i czulam sie jak kosmita... jakby to nie dzialo sie tu i teraz..
Po 20 przyszedl moj lekarz...wesolo mowiac -no to idziemy...
I poszlam ....wracajac kilka razy bo strach mnie zabijal od srodka...
Weszlam na sale z wacianymi nogami... moj ginekolog poglaskal mnie po plecach anestezjolog zyczyla kolorowych snow ...i odpynelam.....
A o 21. 45 24.09.2013r przyszla na swiat moja Coreczka... i zaczela sie walka ...Walka o nia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz