Prawdziwe bycie Rodzicem Wczesniaka zaczyna sie dopiero po wyjsciu ze szpitala...
Tak naprawde nie zdawalam sobie sprawy z tego co oznacza bycie mama wczesniaka...tak tak wiem urodzona 105dni za wczesnie... z niska waga...wylewy i wiele innych dolegliwosci...A w mojej glowie tak naprawde nie bylo tej kontrolki "moze byc zle"... nigdy przenigdy nie pomyslalam o tym ze moja Tosia moze miec np porazenie...albo inna pozostalosc po wczesniactwie...Pielegniarki czesto mowily robiac cos przy niej ,ze nie wiadomo jak to bedzie bo mam chore dziecko... teraz juz wiem o co im chodzilo tak naprawde ...
Pierwsza wizyta u okulisty powalila mnie na lopatki...godzina 8 rano ja w kolejce z malenkim dzieckiem ktore dopiero co wyszlo ze szpitala...dziki tlum w poczekalni... kaszla smarkaja dzieciaki bawiace sie miedzy ludzmi zagladaja co chwilke a to do fotelika a to do mojej torby...ja dzielnie walcze z Tosia na reku...zakryta pielucha zeby przypadkiem mi ktos do niej nie wsadzil nosa.... Za plecami slysze tylko co chwilke...-jaka ona mala.. jaka kruszynka...Ale nikt z tych ludzi nie powie zebym weszla bo szkoda dziecka... siedza zadowoleni calymi rodzinami na krzeselkach w poczekalni.. Chcialo mi sie plakac... balam sie panicznie o to ze zaraz ktos kichnie na mnie i bedziemy musialy wracac do szpitala... Nie wytrzymalam...weszlam do gabinetu i pytam dlaczego musze czekac ponad godzine z dzieckiem ktore juz naprawde duzo przeszlo... i dopiero wyszlo ze szpitala...??!Pani z laski odpowiada ze wszyscy czekaja... Noooo i moja cierpliwosc wlasnie sie skonczyla!
Zaczelam krzyczec...ze ja mam male dziecko a tam czekaja dzieci dwu trzy letnie... Nam moze zaszkodzic kazdy chory czlowiek a inne dzieci sa bardziej odporne!
Pielegniarka z laski nakazala polozyc mi mala w lozeczku ...laskawie mala dostala krople...i czekalam dalej😕po 15 minutach weszlam na badanie ...Tosia wyla a ja z nia... to bylo okropne!wywiniete powieki i gmerajacy w jej oczkach facet.... Przysieglam ze nigdy wiecej nie pojdziemy na takie badania... majac nadzieje ze nie bede musiala...ale sie prziczylam..Slyszac -za 2 tygodnie zapraszam ponownie😨 Dwa dni pozniej mialam pojawic sie na pierwszej dawce synagisu... miesce niczego sobie ... Dzieciecy Szpital Kliniczny ... Czyli dzieci cala masa...!!!Znowu.
Tutaj Pani Doktor widzac nas na poczekalni powiedziala -o nie... nie bedzie Pani czekala.Prosze wejsc z mala. Wizyta trwala tyle co rozebranie i ubranie Tosi czyli chwilke... Pani doktor mega mila jakby byla z innego swiata...
Wizyta u kardiologa audiologa neurologa byla jeszcze przed nami...bo terminy za 4 miesiace...😨
Myslalam ze jak bedziemy w domu to bedzie latwiej... ale nie wiedzialam ze kazda wizyta u specjalisty bedzie mnie tyle kosztowala... Nikt w szpitalu nie mowil mi ze czas oczekiwania na takie wizyty to min.4 mc....ze bede musiala godzinami czekac z dzieckiem na reku w kolejce ktora nie ma konca... ze recepta na lek ktory Tosia musi brac codziennie bedzie tak wielkim problemem...ze zrobienie badan sprawi tyle klopotow... Dzisiaj wiem ,ze bycie rodzicem wczesniaka jest walka o wszystko... i haslo"Wczesniak" ktore ma dzialac nie dziala wogole ..bo znieczulica i zawisc ludzka nie znaja granic....
Tak naprawde nie zdawalam sobie sprawy z tego co oznacza bycie mama wczesniaka...tak tak wiem urodzona 105dni za wczesnie... z niska waga...wylewy i wiele innych dolegliwosci...A w mojej glowie tak naprawde nie bylo tej kontrolki "moze byc zle"... nigdy przenigdy nie pomyslalam o tym ze moja Tosia moze miec np porazenie...albo inna pozostalosc po wczesniactwie...Pielegniarki czesto mowily robiac cos przy niej ,ze nie wiadomo jak to bedzie bo mam chore dziecko... teraz juz wiem o co im chodzilo tak naprawde ...
Pierwsza wizyta u okulisty powalila mnie na lopatki...godzina 8 rano ja w kolejce z malenkim dzieckiem ktore dopiero co wyszlo ze szpitala...dziki tlum w poczekalni... kaszla smarkaja dzieciaki bawiace sie miedzy ludzmi zagladaja co chwilke a to do fotelika a to do mojej torby...ja dzielnie walcze z Tosia na reku...zakryta pielucha zeby przypadkiem mi ktos do niej nie wsadzil nosa.... Za plecami slysze tylko co chwilke...-jaka ona mala.. jaka kruszynka...Ale nikt z tych ludzi nie powie zebym weszla bo szkoda dziecka... siedza zadowoleni calymi rodzinami na krzeselkach w poczekalni.. Chcialo mi sie plakac... balam sie panicznie o to ze zaraz ktos kichnie na mnie i bedziemy musialy wracac do szpitala... Nie wytrzymalam...weszlam do gabinetu i pytam dlaczego musze czekac ponad godzine z dzieckiem ktore juz naprawde duzo przeszlo... i dopiero wyszlo ze szpitala...??!Pani z laski odpowiada ze wszyscy czekaja... Noooo i moja cierpliwosc wlasnie sie skonczyla!
Zaczelam krzyczec...ze ja mam male dziecko a tam czekaja dzieci dwu trzy letnie... Nam moze zaszkodzic kazdy chory czlowiek a inne dzieci sa bardziej odporne!
Pielegniarka z laski nakazala polozyc mi mala w lozeczku ...laskawie mala dostala krople...i czekalam dalej😕po 15 minutach weszlam na badanie ...Tosia wyla a ja z nia... to bylo okropne!wywiniete powieki i gmerajacy w jej oczkach facet.... Przysieglam ze nigdy wiecej nie pojdziemy na takie badania... majac nadzieje ze nie bede musiala...ale sie prziczylam..Slyszac -za 2 tygodnie zapraszam ponownie😨 Dwa dni pozniej mialam pojawic sie na pierwszej dawce synagisu... miesce niczego sobie ... Dzieciecy Szpital Kliniczny ... Czyli dzieci cala masa...!!!Znowu.
Tutaj Pani Doktor widzac nas na poczekalni powiedziala -o nie... nie bedzie Pani czekala.Prosze wejsc z mala. Wizyta trwala tyle co rozebranie i ubranie Tosi czyli chwilke... Pani doktor mega mila jakby byla z innego swiata...
Wizyta u kardiologa audiologa neurologa byla jeszcze przed nami...bo terminy za 4 miesiace...😨
Myslalam ze jak bedziemy w domu to bedzie latwiej... ale nie wiedzialam ze kazda wizyta u specjalisty bedzie mnie tyle kosztowala... Nikt w szpitalu nie mowil mi ze czas oczekiwania na takie wizyty to min.4 mc....ze bede musiala godzinami czekac z dzieckiem na reku w kolejce ktora nie ma konca... ze recepta na lek ktory Tosia musi brac codziennie bedzie tak wielkim problemem...ze zrobienie badan sprawi tyle klopotow... Dzisiaj wiem ,ze bycie rodzicem wczesniaka jest walka o wszystko... i haslo"Wczesniak" ktore ma dzialac nie dziala wogole ..bo znieczulica i zawisc ludzka nie znaja granic....
Witam też jestem mamą wczesniaka, waga 1590 gram, 30 tydzień ciąży. Obecnie tylko opóźniony rozwój mowy, rehabilitacja logopedyczna od pięciu lat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWłaśnie w takich sytuacjach fajnie jest uczęszczać do dobrej poradni rodzinnej, gdzie można liczyć na profesjonalną opiekę. Ja od jakiegoś czasu zdecydowałem się na wybór poradni rodzinnej w https://cmp.med.pl/cmp-ochota/poradnia-rodzinna/
OdpowiedzUsuńi jestem przekonany, że wybrałem bardzo dobrze.