Są chwile ,że nie widać po niej ile przeszła...Bywają wizyty na których nie słyszę ,że niestety jest gorzej...
Ale cofając się kilkanaście miesięcy wstecz nie było tak różowo.Strach który paraliżował mnie ,odbierał głos i doprowadzał na skraj wytrzymałości dzisiaj jest mniejszy ,ale nadal jest.
Bo nie jest łatwo być matka chorego dziecka. Nie da się wykasować tego przez co przeszliśmy po narodzinach Antosi...i zdaje sobie sprawę z tego ,że nie jestem sama...bo takich matek ja jest miliony.
Każda patrzy z ogromna miłością na swoje dziecko mając nadzieję ,że wszystko będzie dobrze.
Nie ma znaczenia tydzień w którym rodzi się jej maleństwo strach dobija tak samo...
Do tego dochodzi ta bezradność...
która osiąga apogeum w tych słabszych chwilach maluszka.
Nie lubię stwierdzeń - jaki to wcześniak z 34tc...
Bo walka o życie jest taka sama...
I nie znam ludzi bez uczuć...
Każdy rodzic martwi się o swoje potomstwo...
Chce oszczędzić mu cierpienia...
Przekraczając wszelkie granice rodzice walczą o życie i zdrowie swoich dzieci a w tle widac czerwone serduszko... Serduszko WOŚP....
W październiku 2010 r leżałam w szpitalu odliczając każdy dzień ,dzień na plus dla mojej Zosi... Bo każdy dzień dawał mi nadzieje ,że będzie dobrze...jednak stało się inaczej ...Zosia zmarła..
W tym samym czasie kiedy moja mała odchodziła ,cały szpital ogarnęła euforia nowego oddziału który właśnie został otwarty... Sam Jurek Owsiak zawitał do Lubelskiego szpitala..
Oddział Wcześniaków i Patologi Noworodka im. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Lublinie... oficjalnie już działał.
Byłam wściekła na Owsiaka i na Orkiestrę...bo wszyscy byli zajęci jego osoba a nie pacjentami...
Wtedy nie miałam pojęcia,że dzięki nim będę jeszcze najszczęśliwszą osobą na tym świecie.
Trzy lata później respirator z serduszkiem oddychał za moja Antosię, najlepszy inkubator zastępował jej mój brzuch,a pompy karmił i leczyły...
Ręce lekarskie nie maja mocy ratowania... do tego potrzeba sprzętu... który był tam dzięki WOŚP.
Cała złość, która mieszkała gdzieś w środku mnie w jednej chwili zmieniła się we wdzięczność,której opisać się nie da...bo nie ma takich słów ,którymi można opisać to co robi Jurek Owsiak.
Trzeba mieć w sobie dużo miłości do ludzi , i jeszcze więcej odwagi ,żeby tak jak Jerzy rozdawać najdroższe szczęście...szczęście o nazwie "życie"...
Niebawem kolejny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w którym zagramy wraz z Tosią:)
Dziękujemy WOŚP!!!
Współczuję straty dziecka - to najgorsze, co może nas w życiu spotkać i jednocześnie gratuluję Antosi, jest słodziutka, za jakieś 18 - 20 lat może się zgłosić do wujka Dawida ;)
OdpowiedzUsuń