I jak tu jej nie kochać...:)
Jesteśmy w trakcie załatwiania wwr... droga przed nami długa ,ale wszystko na ziemi i niebie wskazuje, że warto.
Jedną z procedur jest wizyta pracownika socjalnego..hehe
Bałam się tego straszliwie...bo to dziwne uczucie mieć takiego gościa.:)Ale przetrwałam to !
Jednak musiałam opowiedzieć od samego początku historie Tosi...
Czytając jej wypis ze szpitala łzy cisnęły się do oczu...
Ile ona już przeszła...
Teraz czekamy na decyzje:) Mam nadzieje ,że będzie pozytywna:):):)
Wspaniałej niedzieli Kochani:) ja zmykam w krainę gotowania obiadu:):):)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz